Ogłoszenia drobne



OGŁOSZENIA DROBNE

Aktualnie zajmuję się nowym projektem pod tytułem "I ty możesz zostać fanem Yoosu", czyli mozolnym tłumaczeniem fan fiction "Unexpected Guest", którego autorem jest suju_shinki

Jest ono publikowane na JYJ Polska

Wszystkich zainteresowanych zapraszam do odwiedzenia strony. Niezainteresowanych o zignorowanie ogłoszenia.

poniedziałek, 30 sierpnia 2010

IntoXIAHcated 6

- Wow!

To było pierwsze słowo, które wydobyło się z ust Yunho gdy przekroczył próg pokoju Changmina. Jego niedowierzanie wyrażały także szeroko otwarte oczy.
Zanim zrobił krok do przodu, odsunął ostrożnie stopą bliżej nieokreśloną część garderoby i co jakiś czas powtarzając czynność, torował sobie drogę do łóżka, na którym siedział właściciel tego bałaganu.
Chłopak z namaszczeniem przygotowywał sobie pomoce naukowe w postaci grubych podręczników, a rzeczy, które mu w tym przeszkadzały, lądowały na podłodze.

- Nie wydaje ci się, że jest tutaj jakby mniej miejsca?

Zasugerował delikatnie lider, w końcu znajdując się przy łóżku i stając nad chłopakiem, rozejrzał się z niesmakiem po wnętrzu. Po podłodze walały się ciuchy, książki i wszystkie te rzeczy, które zazwyczaj powinny znajdować się w szafkach bądź na półkach. Nie mówiąc już o bieliźnie, której miejsce zdecydowanie było w szufladzie.

- Nie jestem wymagający

Changmin rzucił obojętnie, poszukując czegoś do pisania w zasięgu wzroku. Gdy zorientował się, że niczego takiego w najbliższym otoczeniu nie znajdzie, wstał i ruszył niechętnie w stronę biurka, wysuwając szufladę.
Yunho przysiadł na brzegu obserwując chłopaka z zainteresowaniem. Jeszcze wczoraj jego pokój był idealnym przykładem dobrego wychowania i śmiało można było w nim zauważyć pedantyczną dokładność. Dzisiaj przypominał bardziej wysypisko, a wrażenie sterylności pomieszczenia zniknęło bezpowrotnie.
Młodszy chłopak po chwili wrócił z długopisem w ręku, uparcie ignorując obserwującego go Yunho. Usiadł otwierając notes i wertując kartki, jawnie dając do zrozumienia, że ma go gdzieś. Lider westchnął, uznając, że lepiej będzie gdy sam zacznie rozmowę, zanim jego obecność zacznie irytować Changmina, a to nigdy nie wróżyło nic dobrego. W zasadzie to z Changminem najtrudniej się mieszkało. Nieporozumienia z nim strasznie trudno się rozwiązywało.

- Zdecydowanie coś jest na rzeczy

Wydedukował, odchylając się do tyłu i opierając na rękach. Uniósł brew, nie spuszczając wzroku z chłopaka, który, zdawało by się, że go nie usłyszał. Zdecydowanie była to jednak jedna z jego usilnych prób wykręcenia się od rozmowy. Yunho znalazł potwierdzenie tego, gdy na twarzy Changmina pojawił się nieco tępy wyraz. Wyglądał w tym momencie jakby jego dusza opuściła ciało i poszła na spacer. Zupełnie bez reakcji.
Starszy chłopak zamachał mu dłonią przed twarzą, jednak nie zmieniło to wiele. Pokusił się więc na klepnięcie go w ramię, które wyrwało Changmina z tego dziwnego transu. Teraz Yunho był pewny, że chłopaka coś gnębi, gorzej było z wyciągnięciem prawdy. Max był jedną z tych osób, które trudno zrozumieć i które nie chcą być zrozumiane.
Nie to co Yoochun, który całym sobą świeci miłością do Junsu. Zdziwił się momentalnie na myśl, że Xiah jeszcze tego nie zauważył, a może nie chciał?

Changmin skierował na chwilę wzrok na lidera, nie odzywając się jednak i powracając do jakże zajmującej czynności, jaką jest studiowanie jakiegoś grubego tomiszcza. I pomimo tego, że Yunho należy do tych bardziej cierpliwych osób, to domagający się jedzenia żołądek, skracał jego możliwości oczekiwania na jakąkolwiek reakcję ze strony chłopaka. Westchnął, wiedząc, że w kuchni czeka na niego obiad, który Jaejoong łaskawie zdecydował się zrobić, a którego Changmin dziwnym trafem, nie chce jeść. Przecież on jest jak śmietnik na jedzenie!
Nic się przed nim nie ukryje i niczego nie zmarnuje. On jest wiecznie głodny!
Właśnie dlatego Yunho nie mógł po prostu zignorować jego braku apetytu. Na miłość boską! Przecież uwielbia domowe żarcie!

- Changmin, ja naprawdę mam wiele ciekawych rzeczy do roboty, ale to co się stało w kuchni nie daje mi spokoju. Zacznij gadać, bo ja w przeciwieństwie do ciebie, naprawdę mam ochotę na ten obiad, który czeka na mnie w kuchni

Changmin spojrzał na niego z politowaniem, jakby chciał wyrazić, że mało obchodzi go jak głośno burczy liderowi w brzuchu. Wrócił do przerwanej czynności, wywołując wyraz zirytowania na twarzy Yunho.
W tym momencie mało obchodziło go, że jest najmłodszym członkiem zespołu. W zasadzie to nigdy go to nie obchodziło i wymagał, aby traktowano go na równi z resztą. Dlatego wszyscy go szanowali, a czasami nawet Junsu był traktowany bardziej jak najmłodszy w zespole.
Oczywiście ten przywilej miał swoje granice. Właśnie w takich momentach Yunho miał po prostu gdzieś jego prawo do prywatności. Byli zespołem i najmniejsze zgrzyty trzeba było rozwiązywać natychmiastowo. Inaczej mogło by to się przełożyć na inne aspekty ich wspólnego życia. Tak czy siak, jako lider nie zamierzał odpuścić, a jak coś sobie obrał za cel, to musiał go osiągnąć.
Jego celem był Changmin, a raczej to co mu siedziało we łbie i dlaczego objawiało się próbą zagłodzenia się na śmierć. No może nie dosłownie, ale wyraźnie było to nie w stylu tej czarnej dziury, którą Changmin posiadał gdzieś w swoim żołądku.

- Nie bądź dzieckiem

Yunho postawił na inną taktykę, która miała na celu sprowokowanie go, atakując jego czuły punkt. Jego kompleks, którym był wiek.
Pogratulował sobie w duchu, gdy chłopak wściekle zamknął książkę i odrzucił ją w bok.

- To wszystko jego wina!

Changmin spojrzał na swojego rozmówce z determinacją. Jakby tym zdaniem przedstawiał wszystkie swoje argumenty i obecną sytuację, o której oczywiście Yunho nie miał pojęcia.

- Czyja wina?

Zapytał z zaskoczeniem, w pamięci odtwarzając sobie dzisiejszy dzień. Nie wydawało mu się, żeby stało się dzisiaj coś godnego uwagi, coś co Changmina wyprowadzić z równowagi.

- Jak to czyja? Jego! - chłopak wskazał na drzwi, jakby to one miały dać odpowiedź - Udaje wspaniałego przyjaciela i kucharzy sobie w najlepsze, stwarzając pozory, że mu na nas zależy. Gówno prawda! Tak naprawdę ma nas głęboko gdzieś!

Spojrzał rozjuszony na Yunho, któremu przy obliczeniach wyszło, że zapewne chodzi mu o Jaejoonga. Gdy chciał już coś powiedzieć, Changmin mu przerwał.

- Tak, wiem. Powiesz, że wyolbrzymiam. Ale wiesz, co on wczoraj powiedział?

Yunho wzruszył tylko ramionami, czekając aż młodszy chłopak sam mu powie.

- Że mu nasze towarzystwo nie wystarcza! Musi się szlajać po agencji jak jakaś pijawka towarzyska!

Ostatnie słowa prawie, że wypluł, najwyraźniej nie zdając sobie z tego w ogóle sprawy i marszcząc przy okazji brwi.
Yunho w tym momencie ledwo powstrzymywał się od wybuchnięcia śmiechem. Bo kto jak kto, ale po Changminie się zazdrości nie spodziewał.
Najwyraźniej sam Changmin nie był tego świadom. Nie spodziewał się, że pięć lat wspólnego mieszkania ze sobą może wyzwolić takie uczucia. Zastanawiał się co on tutaj robił i wprawdzie poczuł się jak piąte koło u wozu.
W sumie to nie wiedział, co na to wszystko Jaejoong, ale biorąc pod uwagę to ile czasu poświęcał Changminowi, to chyba wcale by się pod tym względem nie obraził.
Westchnął w duchu, nie wiedząc jak rozwiązać problem Changmina. Zazdrość to nie łatwe uczucie do przepędzenia.
Wszystko wskazywało na to, że nie jest on zazdrosny o samą osobę Jaejoonga, ale jego czas. Kto by pomyślał, że przyjdzie mu mieszkać z tak trudnym człowiekiem.
Jednak jako wsparcie moralne, postanowił dać z siebie wszystko.

- Spójrz na to przyszłościowo. Do wyjazdu zostało nam kilka dni, a w Japonii zapewne poświęci ci więcej tej uwagi, której tak bardzo pragniesz.

Sam nie wiedział czemu, ale nie mógł powstrzymać się przed złośliwością.

- Poza tym, jak dla mnie to co mówisz jest trochę naciągane. Tu nie chodzi o nas, tylko o ciebie - parsknął długo powstrzymywanym śmiechem - A teraz chodź na obiad, bo Jaejoong jeszcze pomyśli, że gardzisz jego jedzeniem

Yunho wstał i poczochrał mu włosy z nieschodzącym z twarzy uśmiechem, na który Changmin odwdzięczył się zirytowanym burknięciem, poddając się jednak, gdy z brzucha wydostał się podobny dźwięk.
Oboje weszli do kuchni, w której panowała niezręczna cisza. Nawet zwykle spieszący się z jedzeniem Junsu, wyglądał jakoś niemrawo wpatrując się przed siebie. Yoochun jadł bardziej odruchowo niż z głodu, a Jaejoong, cóż, nie jadł wcale, grzebiąc tylko w talerzu pałeczkami.

- To co na obiad?

Changmin uśmiechnął się nieśmiało, przerywając tą ciężka atmosferę. Jaejoong rozluźnił się, przywołując na twarz swój ciepły uśmiech i odsunął nogą krzesło obok, kiwając Changminowi głową.
Napięcie opadło gdy Yunho wraz z młodszym chłopakiem usiedli do posiłku.
Tylko Junsu wydawał się nie zauważać co się wokół niego działo, czy może raczej niewiele go to obchodziło.
Coś mu niemiło ściskało żołądek. Uczucie porażki.


~*~


Trochę minęło, ale jest. Trudności sprawił mi Changmin, ciężki z niego przypadek. Mam nadzieję, że na razie Wam to wystarczy. Z następnym rozdziałem postaram się uporać szybciej, bo prawdę mówiąc na nowym blogu nie wypada kazać Wam tak długo czekać.
Kariina - cieszę się, że pairringi przypadły Ci do gustu. Mam nadzieję, że podzielisz się ze mną resztą "gromadki". Bo szczerze mówiąc znam tylko jedno fan fiction z DBSK. Nie mam więc do kogo porównywać moich wypocin. Oczywiście tylko boys love mnie interesuje ;)
Anonimowy - mam nadzieję, że się przedstawisz, bo nie wiem czy jesteś nowym czytelnikiem, czy też już komentowałaś. Poza tym, jak już wspominałam, zwracanie się do kogoś "Anonimowy" jest dziwne.

niedziela, 8 sierpnia 2010

IntoXIAHcated 5

- A-ale...to naprawdę nie tak!

Słuchawka została odsunięta od ucha na odległość ramienia. Nawet wtedy można było usłyszeć wyraźnie każde słowo, które padło po drugiej stronie linii. Po chwili nastała cisza. Gdy przyłożył na powrót słuchawkę do ucha, nie usłyszał nic więcej prócz sygnału przerwanego połączenia.

- Wspaniale - westchnął zrezygnowany i usiadł na sofie.


~*~


- I co? Teraz jesteś szczęśliwy?

Zwrócił się Jaejoong do Yoochuna siedzącego przy kuchennym stole, rozstawiając przy tym talerze.
Było południe, niedawno wrócili z agencji, a z racji tego, że nie mieli żadnych planów, Jaejoong przełamał się i postanowił przygotować obiad.

- Nie wiem o czym mówisz - burknął Micky, spoglądając na niego ze znudzoną miną.

Jaejoong kiwnął głową w stronę siedzącego na kanapie Junsu i postawił na środku miskę. Uśmiechnął się pod nosem, patrząc uważnie na Yoochuna. Wytarł ręce i usiadł na krześle obok.

- A jaki niby mam mieć powód do szczęścia? - zapytał, nie dając po sobie poznać, że właśnie to uczucie go teraz wypełniało.

- Oj daj spokój, kogo chcesz oszukać? - zaśmiał się cicho chłopak i zerknął w stronę salonu - Chyba tylko on tego nie widzi

- Czego nie widzi? - Yoochun nie dawał za wygraną, ale zaczynał czuć się niezręcznie. Czyżby to było aż tak oczywiste?

- Ciebie, tego jak go traktujesz, że nie chcesz być tylko przyjacielem...

- Zajmij się sobą - warknął Micky z zamiarem wstania od stołu.

Nie zamierzał tego słuchać. Kim on jest żeby mówić mu co czuje, nawet jeżeli to prawda, to nie powinien się do tego wtrącać. Przecież on nikogo do niczego nie zmusza, trzyma wszystko w sobie. Te uczucia miały zostać zepchnięte na samo dno, na co najmniej sześć następnych lat, a teraz? Jakim prawem on zamierza wyciągać je na wierzch i mówić o tym tak swobodnie?

Jaejoong jednak nie pozwolił mu uciec tak łatwo i ciągnąc go za rękę, posadził na powrót na krześle. Nie oszukujmy się, Micky nie posiadał wystarczająco siły aby stawić temu opór, więc z łatwością poddał się woli Jaejoonga. Spojrzał na niego z mina wyrażającą frustrację i zdecydowanie odmawiającą rozmowy.

- Chunnie, my o tym wiemy - powiedział łagodnie i położył mu dłoń na ramieniu, nie tylko po to, by dodać mu otuchy. Musiał mieć pewność, że ten nie wykorzysta pierwszej lepszej okazji, aby od uciec od tej rozmowy.

- Już ci powiedziałem, że nie wiem o czym mówisz - syknął, starając się zachować pozory.

- Przestań się tego wypierać, masz nas za idiotów? - zapytał marszcząc brwi - Myślisz, że w ciągu tych sześciu lat nie dało się tego nie zauważyć? Proszę cię, nie bądź śmieszny - parsknął, wciąż trzymając dłoń na jego ramieniu, czując jak tężeje.

Micky wbił wzrok w stół i skrzyżował ręce na piersi jakby mówił "Odmawiam zeznań". Wiedział jednak, że akurat przed Jaejoongiem nie da się nic ukryć. Biorąc pod uwagę nie tylko stopień ich przyjaźni, ale także znajomość stosunków międzyludzkich przez Jaejoonga. Można było stwierdzić, że z pośród całej piątki był on ekspertem od tego typu spraw.

Twarz Yoochuna wyrażała zrezygnowanie. Wypuścił powietrze i zgarbił się nieco, chcąc w tej chwili zniknąć. Nie to, że wstydził się swoich uczuć. Nie chciał po prostu, by stały się one głównym tematem w domu i sprawiły, że atmosfera w nim zrobi się niezręczna.

- Jak długo o tym wiecie? - przełamał się wreszcie i mrużąc oczy, oparł brodę na dłoni.

- Hmmm...nie wiem jak reszta, ale ja praktycznie od początku - westchnął i zabrał dłoń, mając pewność, ze skoro Yoochun przestał się wypierać, to rozmowa pójdzie spokojnie.

- A skąd wiesz kiedy to się zaczęło? - westchnął i przetarł twarz dłońmi. Nawet on nie wiedział, gdzie był początek tego wszystkiego.

- Niedługo po naszym debiucie - uśmiechnął się ciepło - Na początku myślałem, że po prostu się dobrze dogadujecie, ale gdy zaczęły się te wasze codzienne przekomarzania, dało mi to do myślenia - dodał i uśmiechnął się przebiegle - Tak przeważnie zachowują się pary

Yoochun prychnął w odpowiedzi. Jak mógł ich klasyfikować jako parę, skoro te uczucia były nieodwzajemnione.

- Dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej? - zapytał Micky, patrząc uważnie na przyjaciela

- Bo nie wiedziałem, że to coś poważnego - odparł i wzruszył ramionami - Gdyby to było tylko zauroczenie, już dawno byś mu o tym powiedział - wydedukował Jaejoong, wstał i zajrzał do piekarnika - Ale ty nie myślisz tylko o sobie, nie chcesz go zranić, rozczarować - odwrócił się do niego i spojrzał jakoś tak karcąco - I to mnie martwi

- Mógłbyś jaśniej? - zapytał unosząc brwi w geście niezrozumienia.

- Powinieneś pomyśleć o własnych uczuciach, nie możesz całe życie przed tym uciekać

- Nie uciekam, nie chcę stracić jego przyjaźni - powiedział jakby od tego zależało całe jego życie

- Nic tym nie zyskasz! - syknął Jaejoong z determinacją - Junsu jest twoim przyjacielem niezależnie od tego, kim jesteś. Jesteś dla niego ważny, musisz mu w końcu powiedzieć, nie możesz tego ukrywać. Nie przed nim - powiedział podchodząc do stołu i opierając na nim dłonie. Pochylił się w stronę chłopaka - Chunnie...- westchnął - ...co zrobisz, gdy sam się o tym dowie? Nie będzie rozczarowany? On ci ufa...

- Ostatnio powiedział, że nie można mi ufać. Nie chcę znów powiedzieć czegoś, co sprawi, że zwątpi w moją przyjaźń - warknął i ucichł gdy do domu weszli Yunho i Changmin.

- Yunho, Changim-ah, zaraz będzie obiad, siadajcie - Jaejoong uśmiechnął się przyjaźnie i wskazał ręką stół.

- Nie jestem głodny - rzucił Changmin i skierował się do pokoju, nie zaszczycając ich nawet spojrzeniem.

Yunho spojrzał na niego i odwrócił się w stronę Yoochuna i Jaejoonga, który stał chwilę z zaskoczoną miną po czym zmarszczył brwi i zaczął krzątać się po kuchni.

- Coś się stało? - Micky zwrócił się do Yunho, który tylko wzruszył ramionami.

- Nic mi o tym nie...wiadomo - odparł przyglądając się podejrzliwie, nakładającemu obiad Jaejoongowi - Pójdę z nim porozmawiać - wskazał ręką pokój Changmina i po chwili zniknął z kuchni.


~*~


Ashia - dobrze wiedzieć, że jednak masz coś więcej do powiedzenia. Dziękuję za komentarz :)
Emi - przyznam się, że mi też parę innych pomysłów przewinęło się przez głowę w roli głównej z Changminem i Jaejoongiem, ale niestety nie wpasowały się w tempo opowiadania :) Co do Yunho, nie jest on moim ulubionym członkiem w zespole, ale jako, że jestem miłą osobą, zrobię z niego kogoś kogo sama polubię. Nie zmienia to faktu, że jednak niewiele go będzie w tym opowiadaniu.
Anonimowy - która para Cię tak zaskoczyła? Czyżby JaeMin? :) Starałam się zachować ich oryginalne charaktery, a przynajmniej te, które pokazują przed kamerą. Trudno jednak się w tym nie pogubić, w końcu niektóre akcje są typowe dla każdego człowieka, więc zachowania mogą się powtarzać. I tak, fabuła w tym opowiadaniu nie będzie miała prędkości światła, nie jest to one shot, więc nic nie musi być pisane z pośpiechem. Poza tym to typowe dla mojego stylu pisania. Wszystko rozwija się w żółwim tempie. W końcu trzeba zachować nieco realizmu. No i oczywiście miło mi powitać Cię w gronie moich czytelników. Hmmm, poza tym głupio było by zwracać się do Ciebie "Anonimowy" więc nie obraziłabym się gdybyś zechciała się przedstawić.