Ogłoszenia drobne



OGŁOSZENIA DROBNE

Aktualnie zajmuję się nowym projektem pod tytułem "I ty możesz zostać fanem Yoosu", czyli mozolnym tłumaczeniem fan fiction "Unexpected Guest", którego autorem jest suju_shinki

Jest ono publikowane na JYJ Polska

Wszystkich zainteresowanych zapraszam do odwiedzenia strony. Niezainteresowanych o zignorowanie ogłoszenia.

niedziela, 27 lutego 2011

IntoXIAHcated 11

- Myślałem, że poszedłeś się upić.

Changmin prychnął zdegustowany, wychodząc z windy, która zatrzymała się na ich piętrze. Gdy tylko odsłuchał wiadomość, którą zostawił mu Jaejoong, postanowił odłożyć bieganie na kiedy indziej.

- Niby z jakiego powodu miałbym się upijać?

Burknął i wyminął chłopaka, który prawdopodobnie miał zamiar wsiąść do windy, ale tego nie zrobił. Changmin skrzywił się, gdy tylko Jaejoong ruszył jego śladem.

- Chcesz czegoś?

Warknął i zatrzymał się, odwracając się do niego twarzą, na której wciąż gościł wyraz zirytowania.

- Nie możesz tam iść.

Jaejoong westchnął zrezygnowany, wskazując ręką na drzwi do ich mieszkania i oparł się o ścianę.

- A to niby dlaczego?

Changmin uniósł wysoko brwi i nie zwracając uwagi na to, co przed chwilą zostało powiedziane, ruszył w tamtą stronę.

- Yoochun i Junsu.

Młodszy chłopak zatrzymał się w pół kroku, a na jego twarzy znów pojawił się wyraz zirytowania. Przez chwilę pomyślał, że jeżeli dalej tak pójdzie, to pewnie wejdzie mu to w nawyk. Jednak już w następnym momencie, zdał sobie sprawę, że w zasadzie to już stało się jego nawykiem.
Idąc śladem Jaejoonga, oparł się o ścianę i zamierzał wsunąć w uszy słuchawki, gdy po raz kolejny dotarł do niego głos chłopaka.

- Yah! Nie masz mi nic do powiedzenia?

Jaejoong stanął przed najmłodszym członkiem zespołu, zabierając mu słuchawki i patrząc na niego wyczekująco.

- Nie wiem o czym mówisz.

Odparł Changmin, krzyżując ręce na piersi i odwracając głowę, by tylko na niego nie patrzeć.
Doskonale wiedział, nie chciał o tym rozmawiać. To by tylko skomplikowało całą sytuację, a on takich nie lubił. Zawsze postępował rozważnie, a to co zrobił, wcale nie było rozważne.
Dał się ponieść emocjom, nie mógł sobie na to pozwolić po raz kolejny. Czuł jednak, że może to się okazać trudnym wyzwaniem.

- Changmin, chyba nie zapomniałeś, że to wszystko miało być na pokaz?

Na twarzy Jaejoonga pojawiło się zmartwienie. To wszystko miało być tylko grą, ale zdecydowanie nie okazała się ona dobrym pomysłem. Tylko Junsu mógłby wyjść z tak genialną propozycją, a wszystko, co zrodzi się w jego głowie, ma zwykle marne skutki.
A on był głupi, że dał się na to namówić. Co gorsza, wciągając w to Changmina.
Takiego obrotu sprawy, nie spodziewał się jednak w ogóle.

- Zapomniałem czy nie, co to za różnica. Nie zagłębiaj się w to.

Chłopak westchnął i wsunął ręce w kieszenie, wciąż unikając spojrzenia Jaejoonga. Trwało to jednak tylko do momentu, gdy nie poczuł jak trafiają w niego słuchawki, które wcześniej zabrał mu Jaejoong.

- Nie zagłębiaj się!? Praktycznie zmiażdżyłeś mi usta tamtym pocałunkiem, a teraz mówisz, że mam się w to nie zagłębiać!?

- Przecież sam powiedziałeś, że to miała być tylko gra!

Krzyknął Changmin w odpowiedzi, ignorując leżące na ziemi słuchawki.

- W takim razie, przed kim wtedy grałeś? Przed ścianą!? Nikogo tam nie było!

Teraz obaj nie zwracali już uwagi na to, że są trochę głośniej niż być powinni.

- Dobra, masz racje! Marny ze mnie aktor! To chciałeś usłyszeć?

Changmin spojrzał intensywnie w oczy drugiego chłopaka, próbując utrzymać kontakt wzrokowy. Był wciekły na siebie, że puściły mu hamulce, akurat w takiej sytuacji. Jaejoong też był wściekły i było to wyraźnie widać.

- Powiem ci jeszcze coś. Nie tylko marny z ciebie aktor, całować też nie potrafisz!

Rzucił wściekle Jaejoong, tym samym sprawiając, że z ust młodszego chłopaka, wyrwało się pełne zdziwienia „Co?”.
Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale przerwał mu odgłos otwieranych drzwi. Chwilę później zobaczył Yoochuna, którego mina nie wróżyła raczej nic dobrego.

Jaejoong spojrzał na Changmina, w duchu modląc się, by Yoochun nie słyszał ich awantury. Jednak patrząc na to z drugiej strony, byłoby to chyba niemożliwe. Naprawdę ich poniosło, a stali przecież zaledwie kilka kroków od wejścia do ich mieszkania.

Yoochun rzucił im nieodgadnione spojrzenie, wprowadzając ich w stan przedzawałowy i ruszył w ich stronę.

- Gdzie idziesz?

Zapytał Jaejoong, starając się brzmieć jak najbardziej naturalnie, chociaż serce miał już w gardle. Jeżeli dowie się wszystkiego, zanim doprowadzą tą całą szopkę do końca, to Junsu nigdy im tego nie wybaczy.
Changmin zerknął nerwowo to na jednego, to na drugiego, czekając w napięciu na dalszy rozwój wydarzeń.

- Wychodzę.

To było jedyne słowo, które dotarło do ich uszu. Zaraz po tym, Yoochun zniknął na schodach chociaż spokojnie mógłby użyć windy.
Gdy tylko znów zostali sami, dało się słyszeć pełne ulgi „Dzięki Bogu”.

- To wszystko twoja wina! Co by było, gdyby nas usłyszał?

Tym razem wyszeptał Jaejoong, nie chcąc ryzykować w razie powrotu Yoochuna. Spojrzał gniewnie w oczy chłopaka.

- To ty powiedziałeś, że nie potrafię całować!

Warknął w odpowiedzi, jakby to była jedyna rzecz, o którą powinien się w tej chwili martwić.

- Mam prawo tak uważać!

Wysyczał, wskazując palcem swoje usta, na których widniał dowód ich pocałunku. Changmin skrzywił się wyraźnie i schylił, by podnieść słuchawki.

- Nie martw się, gdy tylko się zagoi, będziesz mógł zapomnieć o całej sprawie.

Burknął i nie dając Jaejoongowi możliwości odpowiedzi. Wszedł szybkim krokiem do mieszkania. Ściągnął buty i wszedł do kuchni, w której siedział Junsu i jadł kolację. Dopiero teraz Changmin poczuł jak bardzo jest głodny.

- Kiedy masz zamiar z tym skończyć?

Rzucił oschle w stronę Junsu, podchodząc do kuchenki i nakładając sobie to, co zostało z przygotowywanego przez Yoochuna posiłku.
Chłopak uniósł wzrok znad talerza i zatrzymał go na młodszym chłopaku.

- Niedługo.

Odparł tylko i wzruszył ramionami, jakby nie zauważał co się wokół niego dzieje. Może lepszym określeniem byłoby, że nie zwracał na to uwagi.

- Byle szybko.

Warknął Changmin, prawie rzucając talerz na stół i siadając do stołu, zaczął jeść. Przyglądając mu się, Junsu odłożył pałeczki i oparł brodę na dłoni.

- Jak tam Jaejoong-hyung? Swoją drogą, widziałeś jego usta?

Junsu, jakby nigdy nic, zadał pytanie, obserwując reakcję Changmina.

- Bawi cię to, prawda? Zajmij się lepiej swoimi sprawami, byśmy mogli jak najszybciej skończyć tą całą farsę.

- Ależ nie ma za co. Cóż, pewnie na tym etapie nie mogę jeszcze liczyć na podziękowania.

Junsu wstał od stołu, wkładając naczynia do zlewu.

- Za co niby mam ci dziękować? Za tą całą pochrzanioną sytuację?

- Myślisz, że robię to tylko dla siebie? Poza tym, dziwię się, że się zgodziłeś, ale gdyby nie poprosił cię o to Jaejoong-hyung, pewnie poprosiłbym o to Yunho.

Changmin wstał od stołu, tracąc zupełnie apetyt.

- To trzeba to było zrobić.

- Myślisz, że dlaczego poprosił o to ciebie, a nie Yunho?

Junsu spojrzał uważnie na chłopaka, który skierował się do salonu i opadł na kanapę, włączając telewizor.

- Nie wiem, nie obchodzi mnie to, rób co masz robić i skończmy to wszystko. Staje się to uciążliwe. Poza tym, dlaczego odstawiasz jakieś szopki, nie możesz mu tego po prostu powiedzieć?!

Oburzył się nagle Changmin i wbił w niego oskarżycielski wzrok.

- Mógłbym.

Junsu opadł na miejsce obok Changmina, który otworzył szeroko usta ze zdziwienia.

- Chcesz zginąć?

Wysyczał gniewnie i zmarszczył niebezpiecznie brwi.

- Nie zrozum mnie źle, chodzi o to, że Yoochun to tchórz. Chcę go podpuścić, ale jest strasznie uparty.

Junsu wyciągnął ręce przed siebie, w razie niespodziewanego ataku ze strony Changmina.

- Zamiast powiedzieć mi o co chodzi, obraził się głupek i wyszedł. Już naprawdę nie wiem co zrobić, żeby w końcu się przyznał. Ile można czekać?

Xiah spojrzał na Changmina z obrażoną miną i odchylił się na oparcie. Changmin spojrzał na niego jak na idiotę.

- Nie chcę burzyć twojej idealnej wizji, ale czy pomyślałeś o tym, że może źle to rozgrywasz?

- No właśnie, coś musiało pójść nie tak, gdzieś musiałem popełnić błąd.

Junsu zmarszczył brwi, myśląc intensywnie.

- Myślę, że cały ty, to jeden wielki błąd. Przez ciebie, ludzie zaczynają sami robić głupie błędy.

Mruknął Changmin, a przed oczami stanęła mu twarz Jaejoonga. Wydał dziwny odgłos i złapał się za włosy.

- Hej, Min! Spokojnie, akurat ta część planu, idzie po mojej myśli.

Junsu uśmiechnął się i klepnął młodszego chłopaka w plecy, podnosząc się z sofy i po chwili znikając za drzwiami ich pokoju.

- Angel Xiah? Chyba tylko na zdjęciach!

Warknął pod nosem Changmin i zmienił ze złością kanał.

środa, 9 lutego 2011

IntoXIAHcated 10

- Yah!

Krzyknął Yoochun, rzucając w Jaejoonga trzymaną w ręku mangą. Leżał na łóżku od dziesięciu minut próbując się skoncentrować na czytaniu, po tym jak opowiedział całą sytuację Jaejoongowi.
Niestety okazało się to złym posunięciem , gdyż śmiech przyjaciela ani na chwilę nie ucichł.

- Gdybym chciał się upokorzyć, poszedłbym z tym do Junsu – warknął Yoochun z wyrzutem – Tak poza tym, co ci się stało w usta?

Jaejoong umilkł speszony, nim jednak zdążył odpowiedzieć, usłyszeli pukanie do drzwi. Yoochun sięgnął po swoją mangę i odwrócił głowę w bok, jasno dając do zrozumienia, że nie ma zamiaru się ruszyć.
Starszy chłopak parsknął z oburzeniem i wstał z łóżka, by otworzyć drzwi.

- O Junsu, wejdź.

Powiedział Jaejoong i z szerokim uśmiechem odsunął się, aby wpuścić chłopaka.

- Co ci się stało w usta?

Junsu zapytał unosząc brwi w zaskoczeniu i wszedł do pomieszczenia, rzucając pytające spojrzenie drugiemu chłopakowi, który tylko wzruszył ramionami. Jaejoong przewrócił oczami.

- Nieważne, Yoochunnie mogę cię prosić do siebie? Chciałem pogadać.

Zwrócił się do Mickiego, który momentalnie wlepił wzrok w mangę, udając, że czyta.

- Oh, nie przeszkadzajcie sobie, ja wyjdę. U ciebie pewnie nie będziecie mogli spokojnie porozmawiać, ze względu na Changmina i Yunho, więc...

- Nie trzeba hyung, oni akurat nie stanowią problemu. Yunho jeszcze nie wrócił, a Changmin właśnie wyszedł.

Junsu machnął ręką i spojrzał ponaglająco na Yoochuna, który tylko westchnął i odłożył komiks, po czym z ciężkim westchnięciem podniósł się z łóżka.

- Jak to wyszedł? Gdzie?

Zapytał Jaejoong i zerknął na zegarek, który wskazywał kilka minut po dwudziestej.

- A bo ja wiem - Junsu wzruszył ramionami – Nie obchodzi mnie to, ale...

Jaejoong jednak już go nie słuchał, wyciągnął komórkę i wykręcił numer Changmina.

- Yah! Shim Changmin! – warknął w telefon, gdy odezwała się automatyczna sekretarka – Mam nadzieję, że nie nabrałeś ochoty na alkohol, bo jak tylko cię znajdę, przysięgam, że zginiesz!

Potem słychać już było tylko trzask drzwi wejściowych i pozostała dwójka została sama.
- Chciałem powiedzieć, że wyglądał jakby szedł biegać – dokończył zdębiały Junsu – Nie sądzisz, że Jaejoong-hyung dziwnie się ostatnio zachowuje?

Zapytał Xiah spoglądając jeszcze na drzwi i odwrócił się do stojącego obok niego chłopaka, czekając na odpowiedź.

- Dziwnie, to znaczy jak?

Yoochun uniósł brwi. Doskonale zdawał sobie sprawę jaki jest tego powód, jednak nie zamierzał dzielić się nim z Junsu. Jaejoong nie byłby z tego zadowolony, a mogłoby to nawet zaowocować wyjawieniem jego sekretu, a tego nie chciał. Przynajmniej w najbliższym czasie. Nie był na to gotów i wiedział, że Junsu też nie.

- Sam nie wiem, w każdym bądź razie, chciałem pogadać.

Junsu skierował się w stronę łóżka Yoochuna i położył na nim. Chłopak był pod wrażeniem tego, jak szybko traci zainteresowanie.

- To nie idziemy do twojego pokoju?

Junsu spojrzał na niego z politowaniem.

- Jeżeli atmosfera tego pokoju cię przytłacza, to możemy. W sumie nie zdziwiłbym się, tak tu mroczno.

Chłopak rozejrzał się po ciemnych ścianach pokoju i jego wzrok zatrzymał się na otwartym oknie. Parsknął cicho i spojrzał na przyjaciela.

- Wszystko mi jedno, to o czym chcesz porozmawiać?

- Chciałem omówić szczegóły naszej randki.

Xiah rzucił beztrosko, zupełnie nie zwracając uwagi, że jego towarzysz zatrzymał się w pół kroku.
Yoochunowi serce zabiło tak mocno, że zaczął się zastanawiać, czy istnieje możliwość, by wskoczyło z klatki piersiowej. Zaraz jednak odgonił od siebie tę myśl i przełykając z trudem ślinę, spojrzał na leżącego chłopaka.

- Naszej randki?

Zapytał lekko oszołomiony. Po chwili usłyszał głośny śmiech i Junsu przekręcił się na łóżku.

- Chodziło mi o naszą "podwójną" randkę.

Wydusił z siebie, próbując opanować śmiech po tym, jak zdał sobie sprawę z tego jak zabrzmiała jego wcześniejsza wypowiedź.

- A-ach, tak, jasne. Podwójna randka.

Yoochun wyartykułował nieskładnie, siadając na łóżku Jaejoonga i zgarniając z niego poduszkę, do której się przytulił, mając nadzieję, że zagłuszy ona bicie jego serca. Odetchnął w duchu i dał sobie mentalnego kopa za głupie myśli.

- Gdzie powinniśmy pójść?

Zapytał Junsu, wyrywając chłopaka z zamyślenia i wpatrując się w niego uparcie.

- Czemu mnie o to pytasz? To był twój pomysł, sam coś wymyśl.

Burknął Yoochun, wyraźnie niezadowolony z faktu, że ta randa ma się w ogóle odbyć.

- Myślałem o tym, by najpierw iść coś zjeść, a potem..Yah! Słuchasz mnie!?

Junsu rzucił poduszką w stronę Yoochuna, który zupełnie go ignorował. Z drugiej strony, chłopak naprawdę chciał się skupić na tym co mówi do niego Xiah, jednak myśl o całej tej chorej sytuacji zupełnie go rozpraszała. Jęknął z niezadowoleniem i spojrzał na przyjaciela.

- Mów, słucham.

Rzucił ze zrezygnowaniem, dając sobie spokój z obmyślaniem planu wykręcenia się z tej beznadziejnej sytuacji.

- A potem możemy iść na karaoke.

- Jak chcesz ją poderwać na wokal, to daj jej płytę, po co się rozdrabniać.

Yoochun wzruszył ramionami.

- Wykazałbyś trochę więcej zaangażowania.

Burknął Junsu i usiadł po turecku, wpatrując się w chłopaka z politowaniem.

- Kiedy ja nie chcę!

Jęknął Yoochun i opadł na plecy, zakrywając się poduszką. Teraz zachowywał się zupełnie jak dziecko, które nie chce zjeść obiadu.

- No co? Nie podoba ci się ona?

Nie podoba mi się ta druga, bo idzie z TOBĄ na randkę. Warknął w myślach i ze zrezygnowaniem podniósł się z powrotem do siadu, zerkając na chłopaka.

- Po prostu nie chcę się z nikim wiązać, po co więc w takim razie dawać jej złudną nadzieję?

- Ale ty musisz sobie w końcu kogoś znaleźć!

Junsu spojrzał na niego zdeterminowany.

- Ale dlaczego!?

- Bo..bo tak!

Burknął Xiah, tracąc gdzieś po drodze pewność siebie.

- Rzeczywiście, argument nie do podważenia.

Parsknął zirytowany Yoochun i wstał, kierując się w stronę drzwi.

- Gdzie idziesz? – Junsu zerwał się z łóżka – Nie skończyliśmy omawiać szczegółów!

- Nie panikuj, do kuchni idę.

Micky westchnął i podrapał się w głowę. Zobaczył kątem oka, że Junsu idzie za nim i jęknął w duchu. Skierował się w stronę lodówki, rejestrując jeszcze, że chłopak usiadł przy stole i kładąc na nim ręce, oparł na nich podbródek.
Wyciągnął pierwsze lepsze danie, które zostało przygotowane wcześniej i wrzucił zawartość na patelnię.

- Wypalisz mi zaraz dziurę w plecach, możesz powiedzieć o co chodzi?

Yoochun odwrócił się w stronę chłopaka i skrzyżował ramiona na klatce piersiowej, wpatrując się oczy Junsu, który patrzał na niego błagalnie. Po chwili jednak coś mu przeszło przez myśl i wyciągnął rękę do przodu, kierując palec wskazujący na chłopaka i spojrzał na niego z niedowierzaniem. Xiah uciekł wzorkiem w bok.

- Jesteś niemożliwy!

- Po co miałem zwlekać, poza tym się zgodziłeś!

Rzucił szybko na swoją obronę i wstał z krzesła.

- Nie mogę uwierzyć! Trzeba było powiedzieć, że nie chcesz ze mną niczego omawiać, bo o wszystkim już sam zdecydowałeś!

Warknął Yoochun i odwrócił się w stronę kuchenki, by przemieszać jedzenie. Zupełnie stracił apetyt.

- Więc może odstawmy na bok te podchody i powiedz mi, na kiedy NAS umówiłeś?

Zapytał nie patrząc na chłopaka, zacisnął mocno szczękę i zmarszczył brwi.

- Na jutro.

Usłyszał cichą odpowiedź i aż zaśmiał się z niedowierzania. Wyłączył palnik i nie patrząc na chłopaka, wyszedł z kuchni. Musiał się przewietrzyć.