Ogłoszenia drobne



OGŁOSZENIA DROBNE

Aktualnie zajmuję się nowym projektem pod tytułem "I ty możesz zostać fanem Yoosu", czyli mozolnym tłumaczeniem fan fiction "Unexpected Guest", którego autorem jest suju_shinki

Jest ono publikowane na JYJ Polska

Wszystkich zainteresowanych zapraszam do odwiedzenia strony. Niezainteresowanych o zignorowanie ogłoszenia.

wtorek, 6 lipca 2010

IntoXIAHcated 1

- Gdzie jesteś? - w słuchawce rozniósł się zdenerwowany, dziewczęcy głos.

- Przepraszam, ale dzisiaj nie dam rady - padła odpowiedź pełna skruchy.

- Rzeczywiście coś nowego, jaką masz tym razem wymówkę? - ton dziewczyny wcale nie wskazywał na to, że jest w stanie zaakceptować taki stan rzeczy.

- Mam dzisiaj naprawdę ważny trening - odparł, drapiąc się nerwowo po głowie i rozglądając po pomieszczeniu, w którym nie był sam.

Spojrzał na towarzyszącą mu trójkę, która właśnie próbowała dopracować choreografię. Westchnął rozdarty wewnętrznie i usiadł na ławce pod ścianą. Który to już raz musiał odwoływać spotkanie ze swoją dziewczyną? Nie pamiętał kiedy ostatnio miał czas wolny. Nie byli ze sobą długo, a i nie zapowiadało się na coś poważnego od kiedy spotykali się naprawdę rzadko.

Westchnął przecierając dłonią twarz i spoglądając na swoje odbicie w jednym z luster, którymi pokryta była przeciwległa ściana.

- Wiesz, że jest mi przykro i chciałbym ci to wynagrodzić, ale dzisiaj nie dam rady - odparł zrezygnowany.

- Nie kłopocz się. Najwidoczniej nie jestem dla ciebie tak ważna jak myślałam - burknęła w słuchawkę i nim chłopak zdążył odpowiedzieć, rozłączyła się.

Wstał niespiesznie z ławki i schował telefon do torby, podchodząc powoli do pozostałych.

- Znowu to samo? - usłyszał głos z prawej strony. Na jego twarzy pojawił się nie do końca określony grymas i tylko kiwnął głową w odpowiedzi.

- Daj sobie spokój, przecież wiesz, że niedługo i tak wyjeżdżamy - tym razem głos dochodził z drugiej strony.

Chłopak spojrzał na właściciela, unosząc brwi w zaskoczeniu, niestety jego kolega "dobra rada" pozostał na ten gest niewzruszony.

- Może i tobie jest wszystko jedno - burknął urażony - Ale na szczęście to nie twoja dziewczyna, tylko moja i ja zdecyduję kiedy dać sobie spokój

- I co się tak pieklisz - zapytał z uśmiechem - Może ona zdecyduje o tym szybciej niż ty? - powiedział zaczepnie, wiedząc, że gra na uczuciach chłopaka.

- Dajcie spokój - do pomieszczenia wszedł kolejny chłopak, dołączając do reszty. Pokręcił głową spoglądając na dwójkę, która mierzyła się niebezpiecznie wzrokiem.
Kolega "dobra rada" uśmiechnął się szeroko, ustawiając twarzą do lustra i czekając aż reszta zajmie swoje pozycje.

- Mi jest wszystko jedno - dodał jeszcze i spojrzał w kierunku bruneta, który wyglądał raczej na bardziej zmęczonego rozmową niż treningiem - Junsu po prostu nie potrafi zaakceptować faktu, że jego niby związek przechodzi fazę rozpadu - wzruszył ramionami, spoglądając w zawiedzione oczy odbijające się w lustrze.

- Skoro i tak mamy wyjechać, to wybacz, ale pociągnę tą fazę chociaż do dnia wylotu, jeżeli ci nie pasuje to twój problem - odgryzł się i ustawił odpowiednio, czekając aż któryś z chłopaków włączy muzykę.

- Tak, nie szukaj później pocieszenia, chociaż biorąc pod uwagę statystyki waszych randek, jestem w stanie stwierdzić, że trudno byłoby cierpieć po rozstaniu - odparł zaczepnie, widocznie bawiąc się uczuciami kolegi, którego cierpliwość powoli malała.

- Yoochun, zamknij się już. Ty akurat masz największe doświadczenie w związkach - dogryzł mu stojący obok "rozjemca" - Przestań głupio gadać i weź się do roboty, bo do nocy stąd nie wyjdziemy - warknął, co w jego wykonaniu było trochę komiczne, zwracając uwagę na jego melodyjny głos, który raczej gryzł się z tonem stanowczości. Chłopak jednak spojrzał błagalnie na lidera, który też powoli miał dość tej całej pseudo kłótni, błagając o wsparcie.

- Dobra chłopaki, rozumiem, że ten cały stres związany z wyjazdem was zżera, ale załatwiajcie te sprawy po treningu, wszyscy chcemy wrócić wcześnie do domu - ton kończący rozmowę rozniósł się po pomieszczeniu, a chwilę później rozbrzmiała muzyka.
Muzyka, która miała spełnić ich marzenie. Muzyka, która zapowiadała czwartą, japońską trasę koncertową mającą swój finał na Tokyo Dome.


~*~


- Możesz już skończyć!? - drzwi od pokoju otworzyły się z głośnym hukiem i do środka wszedł rozjuszony brunet.

- Najpierw się puka, Junsu - odparł spokojnie siedzący przed keyboardem Yoochun i uśmiechnął się, sprawiając, że ciśnienie drugiego chłopaka skoczyło jeszcze bardziej, o ile to w ogóle możliwe dzisiejszego dnia.

- Wątpię, byś cokolwiek usłyszał w tym hałasie - warknął

- Ten hałas, to muzyka, z której żyjesz - westchnął obojętnie, zapisując jakieś nuty.
Junsu odetchnął głęboko, starając się uspokoić. Chociaż dzisiejszy dzień był koszmarem.

- Yoochun, chociaż w nocy daj mi odpocząć - przetarł skronie i spojrzał na chłopaka. Ten odłożył ołówek, odchylając się na krześle i spoglądając zaciekawiony - Naprawdę mam dość na dzisiaj, więc nawet się...

- To tak na serio? - zapytał Micky i wstał podchodząc do fotela, który był o wiele wygodniejszy niż krzesło.

- Co na serio? - zapytał zbity z tropu.

- Znam cię tyle czasu, przecież wiesz, że nie jestem dla ciebie wredny, chcę jak najlepiej - powiedział, wciąż przypatrując się mu uważnie

- Możesz jaśniej? - na twarz chłopak znów pojawił się ten nieokreślony grymas, na co drugi prychnął pod nosem cicho i się uśmiechnął.

- Mówię o twoim związku z tą laską - sprecyzował, rejestrując zmieniającą się ekspresję na twarzy przyjaciela.

- Prosiłem...

- Przecież nie chcę z ciebie drwić - chłopak skrzywił się i przekręcił na fotelu, odchylając głowę w tył - Po prostu bądź szczery - wzruszył ramionami

Chłopak westchnął jakby miał wielki dylemat i przysiadł na oparciu fotela, na którym siedział jego przyjaciel. Spojrzał mu w oczy, rejestrując zmęczenie.

- Nie sądzę - odparł wyczekując reakcji.

- To o co się dzisiaj tak wściekałeś - chłopak zmarszczył zabawnie brwi, zaczynając bawić się breloczkiem od telefonu, który wystawał z kieszeni spodni Junsu.

- Bo zawsze się wymądrzasz - burknął niewinnie, wyglądając w tym momencie jak dziecko - Zostaw - trzepnął rękę przyjaciela, przekładając telefon do drugiej kieszeni, która była poza zasięgiem ciekawskich dłoni.

Yoochun wyraził swoje niezadowolenie ciągnąc chłopaka za spodnie do tyłu, co zaowocowało tym, że leżał on teraz plecami na kolanach przyjaciela, a nogi miał zarzucone na oparcie fotela.

- Chcesz mnie zabić? - jego wyraz twarzy wskazywał na to, że był w niewielkim szoku, spowodowanym niespodziewanym upadkiem.

- Jesteś wredny - burknął, śmiejąc się.

- Nie mniej niż ty - naburmuszona mina Junsu i próba podniesienia się wskazywała, że czuł on się co najmniej niekomfortowo w takiej pozycji. Zaprzestał jednak prób, kiedy zaczęła mu je utrudniać ręka przyjaciela.

- Nie wierzę ci - odparł poważnie, wyrywając tym samym westchnienie pełne rezygnacji

- To nie tak, że czuję do niej coś więcej - powiedział, układając się wygodniej, skoro nie mógł się podnieść. Przekręcił się tak, że głowa, którą do tej pory musiał trzymać w powietrzu wylądowała na kolanach chłopaka. - Po prostu ten "niby związek" - zironizował, patrząc znacząco na starszego chłopaka - Sprawił, że poczułem się chociaż trochę stabilniej - westchnął - Cały czas podróżujemy, już nie wiem co powinienem nazywać domem, wiesz co mam na myśli? - zmarszczył brwi, uciekając wzrokiem i zaczynając bawić się breloczkiem.

Micky przytaknął tylko na jego słowa. Rozumiał to doskonale, też potrzebował stabilizacji. Czegoś co pozwoli mu odetchnąć od tego szybkiego trybu życia. Tylko, że on doskonale wiedział gdzie może to wszystko znaleźć i kto może mu to wszystko dać. Spojrzał w dół, na wciąż zmarszczoną w zastanowieniu twarz przyjaciela i westchnął pod nosem.

- Kiedy zamierzasz powiedzieć jej o wyjeździe? - zapytał, zabierając mu z rąk telefon i sprawiając tym, że chłopak znów na niego spojrzał.

- Jak znajdę czas by się z nią spotkać, przecież nie zrobię tego przez telefon - przekręcił głowę w bok, chowając twarz w brzuchu przyjaciela i zamykając oczy.

- Mogę cię wyręczyć - odparł z uśmiechem i odblokował telefon - Tylko powiedz mi jeszcze jedno. Dlaczego zamiast swojej dziewczyny masz na tapecie nasze zdjęcie? - zamrugał oczami i uśmiechnął się, jak uważał Junsu, w swój irytujący sposób.

- Nie doszukuj się ukrytych motywów i oddaj mi telefon - burknął wyciągając ręce i próbując odebrać swoją własność. Nie okazało się to najlepszym pomysłem na tak niewielkim polu do manewru, więc po chwili oboje leżeli na ziemi, płacząc ze śmiechu.


~*~


- Jeszcze chwila - wymamrotał pod nosem, odwracając się tyłem do promieni słonecznych, wpadających przez okno.

- Nie mamy czasu na twoje wylegiwanie się, wstawaj i zjedz coś, zaraz wychodzimy - Jaejoong siłą ściągnął kołdrę ze śpiącego Yoochuna, tym samym stawiając go na nogi.

- Zero w tobie współczucia - burknął przecierając oczy i ziewając szeroko.

- Nikt nie kazał ci pół nocy spędzać na śmianiu się, nie miej pretensji - powiedział niewzruszony, czekając aż "śpiąca królewna" na dobre wybudzi się ze śpiączki - No rusz się, masz niecałą godzinę

- Wcześniej nie mogłeś mnie obudzić? - zapytał z wyrzutem, rozglądając się po pomieszczeniu w poszukiwaniu odzienia.

- Budzika nie masz? Poza tym bądźmy realistami, nie wstałbyś - parsknął i poczochrał go po włosach, wychodząc z pokoju.

Zza drzwi dało się słyszeć odgłosy krzątaniny i popędzania i ten charakterystyczny, piskliwy głos, który mógł pełnić rolę budzika. I Yoochun doskonale zdawał sobie sprawę, że nie miałby nic przeciwko, by budził go codziennie.

Wstał w końcu i z naręczem ubrań, skierował się do łazienki. Nie dane mu było jednak z niej skorzystać. Postanowił więc poczekać aż osoba, która ją okupowała skończy swoje poranne czynności, przy śniadaniu.

- Dlaczego mamy tylko jedną łazienkę? - burknął niezadowolony, siadając do stołu. Korzystając z okazji, zwinął ubrania i położył na stole, by jeszcze chwilę spędzić na drzemce.

Nie dane mu było się jednak nacieszyć tą krótką chwilą. Przed jego nosem, wylądowała miska pełna płatków, ale odgłos jaki temu towarzyszył nie był miły dla ucha.

- Jedz - usłyszał nad głową i wyczuł, że ktoś stoi nad nim z wyczekiwaniem. Podniósł głowę rejestrując postać Junsu, który był już po tych wszystkich irytujących rzeczach, które rano trzeba zrobić aby wyglądać jak człowiek.

- Potrafię sam, chyba, że chcesz mnie nakarmić - uśmiechnął się chytrze i podniósł się leniwie do siadu, biorąc łyżkę do ręki.

Spojrzał uważnie na wciąż stojącego przed nim chłopaka i uniósł brew. Junsu tylko usiadł na przeciwko z głębokim westchnieniem i oparł brodę na ręce, wpatrując się w znikające z miski płatki. Sam był już po śniadaniu.

- Dobra, o co chodzi? - zapytał Yoochun, gdy zaczął czuć się niezręcznie.
Chłopak spojrzał na niego tylko na chwilę, po czym wrócił do kontemplowania rozmokłych płatków w misce przyjaciela.

- Myślę, że dzisiaj się z nią spotkam - westchnął i zwrócił wzrok w stronę okna.

- Jeżeli...jakimś cudem lubisz ją bardziej - zaczął Micky, nie mogąc powstrzymać się od namiastki drwiny - To się nie zmuszaj - zagryzł słowa płatkami.

- Nie, masz rację. Nie ma sensu tego ciągnąć, przecież wyjeżdżamy za tydzień w trasę. Poza tym nie czuję do niej nic szczególnego - wymamrotał i zabrał miskę z płatkami spod nosa przyjaciela.

- Coś ty taki wylewny o tak wczesnej godzinie, rozumiem, że moja mądrość naprowadziła cię na dobre tory, ale dlaczego nie dasz mi zjeść śniadania, jest dla mnie zagadką - zironizował, ukrywając za tym swoje odczucie radości. Bo znów miał szansę na uzyskanie stabilizacji, nawet podczas ciągłych podróży.

2 komentarze:

Akari pisze...

noooo zaczyna się ciekawie^^ I powiem Ci, że mi się podoba. Będę śledzić losy bloga i czekać na to jak rozwiniesz historię:)

Daimon pisze...

Moja Droga, Twój styl pisania urzekł mnie sam w sobie, więc naprawdę przeczytam wszystko co napiszesz. Korzystając zatem z okazji, że coś nowego wypadło Ci z klawiatury przypełzłam i przeczytałam. I... podoba mi się, jakżeby inaczej. Oczywiście zgłębiłam temat, żeby nie było, o kim to, nie będę przecież ignorantką. Cóż, przyznam szczerze (bez obrazy proszę), że chłopcy jakoś nie przemawiają do mnie muzycznie, co jednak nie przeszkadza mi w śledzeniu historii ich życia wymyślonej przez Ciebie :D
Ciekawa jestem bardzo dalszych losów bohaterów, kiedy ten mu powie, albo może tamten się zorientuje? Może otworzą się oczy, a może trzeba będzie trochę podłubać łyżeczką. Póki co musi zniknąć konkurencja, czego sobie i im życzę ;D A Tobie wena moja droga :*